Stephenie Meyer -
Intruz (The Host)
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 2009
560 s.
Meyer jest znana głównie z cyklu Zmierzch, opowiadającego o wampirze Edwardzie i Belli. Na jego podstawie powstały też filmy, które jeszcze bardziej rozsławiły jej powieści.
Ta książka opowiada zupełnie inną historię. Przyszłość: Ziemia została podbita, w ludziach zamieszkały obce istoty - dusze, które powoli zdominowały planetę. Wykorzystują ludzi jako naczynia, dzięki którym mogą się poruszać. Jednocześnie przejmują ich wspomnienia i umiejętności, dzięki czemu udaje im się początkowo ukryć i kolonizować pozostałych. Po kilku latach pozostaje jedynie garstka osób wolnych, niezasiedlonych i teraz to oni muszą się ukrywać.
Melanie jest jedną z ocalonych, ale poznajemy ją w momencie złapania, gdy jej ciało zostaje zasiedlone przez Wagabundę, duszę niezwykłą, która mieszkała już na wielu innych planetach, ale do tej pory nie znalazła miejsca dla siebie. W tym miejscu zaznaczę, że pozostałe światy są interesująco opisane i każdy jest inny, charakterystyczny. Mimo swego doświadczenia, nie może całkowicie zapanować nad wspomnieniami Mel i nadal słyszy jej głos. Powoli zaciera się granica między uczuciami poprzedniej właścicielki i duszy, która zaczyna doświadczać ludzkich uczuć, szczególnie miłości i tęsknoty za bratem i ukochanym. Wewnętrzne dialogi, poszukiwanie własnej drogi i samego siebie stanowią wielki plus książki. Rzeczywistość, choć ta sama jest postrzegana w dwojaki sposób. To samo wydarzenie jest dla jednej radosne, dla drugiej stwarza zagrożenie itp., dzięki temu poznajemy otoczenie przez pryzmat rozumowego widzenia Wandy (skrót w wersji angielskiej jest bardziej naturalny od Wanderer) oraz zniekształcone przez wspomnienia i uczucia Mel. Równie odmiennie postrzegane jest samo zajęcie Ziemi. Wg dusz to ratunek przed brutalności i nienawiścią człowieka, wg ludzi to napaść, najazd przez nieczułe istoty, które w rzeczywistości są... Jakie? Sami się tego dowiedzcie ;)
Motyw obcego mieszkającego w człowieku jest znany, ale tu został specyficznie i ciekawie opisany. Także sam proces poznawania i oswajania odmiennych kultur, świadomość, że choć nie lubimy obcych i walczymy z nimi, to nie oznacza, że nie możemy polubić pojedynczego osobnika. Meyer odkrywa również znaną prawdę, pragniemy tego czego nie posiadamy, bo nie znamy wad a jedynie zalety tej rzeczy, pragniemy wyobrażenia o niej. Wagabunda żyje w społeczności, dla dusz liczy się wspólnota, altruizm, ale czegoś jej brakuje, ciągle czegoś poszukuje, żyje obok pozostałych i to już jej 9 planeta. Za to Mel musi unikać tłumów, by nie wydać swej obecności, ceni towarzystwo brata, w późniejszym okresie Jareda. Marzy o towarzystwie innych ludzi. Początkowo ukrywa wszelkie informacje dotyczące bliskich, ale z czasem zaczyna ufać duszy i stopniowo się odkrywa. Nie będę zdradzać co z tego wyniknie, ale myślę, że tę pozycję Meyer warto przeczytać, tylko nie nastawiajcie się na nic podobnego do serii o wampirach.
Być może będą kolejne części i jeżeli się pojawią, z pewnością je przeczytam. Czy ludzie odzyskają planetę? Czy jest więcej dzieci, które nie zostały "zasiedlone"? Ile jeszcze grup oporu istnieje? Czy i wśród nich jest ktoś w rodzaju Wandy?